Przypomnijmy sobie Pomarańczową Rewolucję i machanie
szalikami pomarańczowymi coraz bardziej wtedy kompromitującej się aferami
lewicy (machał Miller, machał Kwaśniewski), machał wieczny bojownik i mistrz
skakania przez płot Lech Wałęsa, ale machali i inni. Tak oto Orange rewolution
miała być zbliżeniem narodów Polski i Ukrainy. Polska stawiając się za Ukrainą
miała dać prztyczka w nos Putinowi, a i myślała o swoim bezpieczeństwie,bo po
Ukrainie mogła przyjść kolej na nas. Pamiętam tą sytuację, jak w radiu (nie
pomnę teraz stacji) zadzwonił słuchacz i przypomniał rzeź wołyńską bandy UPA na
narodzie Polskim,ale pani redaktor mówiła, że to się zmieniło, że jest inaczej,
że to dawno (nic tylko wypadałoby powiedzieć "myśmy wszystko zapomnieli,
mego dziadka piłą rżnęli, myśmy wszystko zapomnieli" choć tekst ten
dotyczył rewolty Jakuba Szeli, ale jest tu bardzo trafny). Gdy rozmawiałem z
jednym znajomym mniej więcej w tym samym tonie, to zostałem skrytykowany a la
słuchacz przez panią redaktor. Dziś gdy mu to przypomniałem już ma inne zdanie.
Co się zmieniło? Co zostało z pomarańczówki? Oto główni jej bojownicy Julia
Tymoszenko i Wiktor Juszczenko zaczęli bojować z sobą o wpływy, władzę. Julia
wylądowała w więzieniu niby za wspieranie Rosji (umowa gazowa), a nasz
przyjaciel z Ukrainy Wiktor Juszczenko uznał Banderę, mordercę Polaków za
bohatera narodowego. Ot, taki
przyjacielski gest wobec narodu, który nadstawiał karku za Ukrainę. Co jeszcze,
a może to, że wyszło teraz nagranie, na którym widać, że to Amerykanie
rozpętali pomarańczówkę. Twierdzi to nikt inny tylko Barack Obama, to chyba wie
o czym mówi. Czy Polska zweryfikowała po tym wydarzeniu politykę wobec Ukrainy?
Nie bałdzo…(celowo) Oto Bronek Komoruski
w dniu, w którym pojechał na Ukrainę doświadczył kolejnego daru przyjaźni:
parlament ukraiński uznał każdego z UPA za bohatera narodowego. To miłe
zwłaszcza, że Bronek za nasze pieniądze wysyłał sprzęt wojskowy i policyjny i
jeszcze płacił za transport. Ale teraz mamy PiS, więc… o ile na gruncie
polityki krajowej widzimy zmiany, to w polityce zagranicznej, jeśli chodzi o
Ukrainę, nadal obdarowujemy i przyjmujemy kukułcze jaja. Udzielamy miliardowych
pożyczek, wspieramy mniejszości ukraińskie w Polsce, dopłacamy do gazetek tych
mniejszości, w których nas opluwają. Utrzymujemy studentów ukraińskich,którzy
na fladze Polski piszą chuj, a w akademiku mają flagę Bandery ….eee tam nic się
nie dzieje. To tacy nasi przyjaciele, ale o ile pamiętam poetę, „wśród
serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”, gorzej jeśli i Ci przyjaciele znów
nas zaczną żreć. Opamiętaj się Polsko! Artykuł ten rozwinę, w każdym bądź razie
o Ukrainie polecam czytać księdza Isakowicza-Zaleskiego, który publikował w
Gazecie Polskiej, ale został usunięty, bo nie wpisywał się w linię gazety,
która mówi, że My jesteśmy przyjacielem Ukrainy, a że ona ma nas gdzieś, to…Jak
my możemy przepraszać Ukrainców, którzy mówią publicznie, że nas nie mordowali,
ale po pieniądze rękę wyciągają. Daj palec, daj rękę, a po resztę twojego ciała
przyjdą już sami!!