wtorek, 27 września 2022

Ukraińskie przystanki w Polsce.


 

Jestem przeciwnikiem wojny, nigdy nie byłem fanem Putina, nie przemawiała do mnie kwestia "wyjaśnienia ""katastrofy"" " smoleńskiej, ale mam dość mainstreamowej propagandy dotyczącej Ukrainy. Te same media jeszcze nie dawno ostrzegały, że jak się większość Polaków nie zaszczepi, to będą umierać. W kwietniu miało być apogeum zgonów, kasandryczne przepowiednie wygłaszał Horban, że Stadion Narodowy nie starczy, by pomieścić złowki. i co? wpuściliśmy, Ukraińców, którzy się zaszczepili oficjalnie między 12 a 15 procent i....pandemia zniknęła. O drenażu polskiego systemu socjalnego przez rozdawnictwo obywatelom Ukrainy trzeba nagrać kolejny materiał, w każdym bądź razie 25 września 2017 roku Petro Poroszenko (w oczach mainstreamu przyjaciel Polski) podpisał ukraińską ustawę oświatową, która praktycznie uniemożliwia naukę w innym języku, niż ukraińskim na Ukrainie. Tymczasem u nas trwa ukrainizacja, nawet powiedziałbym hura-ukrainizacja w najlepsze.

poniedziałek, 5 września 2022

Reminiscencja z 29 czerwca. Prezes Stowarzyszenia Polska to my Sosnowiec i jej nie -przemowa.

 Na wesoło albo z przymrużeniem oka:

Dnia 25 czerwca był zorganizowany marsz Dmowski na Zamek, który był wieńczony przemówieniami na Placu Zamkowych zaproszonych gości (m.in. Brown, Karpowicz, RYbak , Gustowski i inni), Wśród zaprosoznych prelegentów była między innymi prezeska Stowarzyszenia Polska To My Sosnowiec Marta Wacławik.

Stała pod kolumną , studiując swoją karteczkę i czekając na swoje dopuszczenie do głosu. Z niewiadomych przyczyn Marcin Osadowski nie mógł odczytać się nazwiska, a chwilę później OGŁOSZONO KONIEC ZGROMADZENIA.

To nie-przemówienie Marty Wacławik zwiększyło jej popularność, ponieważ zarówno jej zwolennicy, jak i przeciwnicy (do których można choćby zaliczyć usuniętych przez nią członków i viceprezesów) organizują kolejne spotkania, na których Marta ma nie przemawiać.

z tego, co wiem najbliższe takie spotkanie będzie jutro pod Urzędem Miejskim o 15. Marta ma na nim nie przemawiać. Zapraszamy serdecznie, abyście mogli jej nie posłuchać.

Jeżęli Wy też chcielibyście zaprosić Martę, by nie przemawiała, zaproponujcie miejsce i czas. Podobno w najbliższym czasie (termin do uzgodnienia) Marta ma nie przemawiać w polskim Sejmie.

Może być zdjęciem przedstawiającym 7 osób, ludzie stoją i tekst „Marsz Dmowski na Zamek na żywo! 25.6.2022. Iarodowe Ruszenie Polskie Grunwald n-RP NPTV.TU Odtwórz (k) A 3:49:41 4:01:45 Przewiń, aby poznać szczegółowe informacje”
Urszula Przygodzka, Janina Słòwko Leks i 13 innych użytkowników
10 komentarzy
7 udostępnień
Lubię to!
Komentarz
Udostępnij

Wojciech Olszański przeprasza Bartosza Wojcieszaka. Relacja z Grunwaldu bezpośrednio od obrażonego...


Jablonowski przeprasza Bartosza Wojcieszaka 

Postaram się tu opisać sine ira et studio całą sytuację jaka miała miejsce na Grunwaldzie. Otóż kilka tygodni temu napisałem zabawny post o Prezes Stowarzyszenia Polska to my Sosnowiec, Marcie Wacławik. Post zaczynał się tekstem "na wesoło albo z przymrużeniem oka". Opisałem tam, jak Marta nie przemawiała (dosłownie) na zgromadzeniu Dmowski na zamek. Post bez zmian dostępny na moim profilu. Nagle okazało się, że żartobliwym postem "zdradziłem narodowców" albo że "jestem konfidentem". Osoby, które likowały tego typu posty dostały grzeczne zapytanie, w którym miejscu na kogoś doniosłem, między innymi Arkadiusz Gołąb. Osoba ta potwierdziła, że jestem konfidentem. Odesłałem ją do słownika i powiedziałem, że za te słowa powinna dostać w mordę. Na Grunwaldzie wyżej wymieniony osobnik został przeze mnie zauważony, więc postępując honorowo (co zakrawa na absurd, bo właśnie o brak honoru zostałem pomówiony i niesłusznie oskarżony na ognisku kamrackim przez znanego mi Wojciecha Olszańskiego, który tak samo mnie już kilkukrotnie mógł widzieć i ze mną rozmawiać, ale nie znał mnie niestety z nazwiska, które poszło w eter na całą Polskę za sprawą Marty Wacławik i wspomnianego Gołębia) chwyciłem go za kark i zapraszałem na rozmowę na temat znaczenia rzucanych słów. Niestety osoba ta nie dość, że nie chciała rozmawiać honorowo, choć przyznaję jest ona ode mnie mniejsza (ktoś nawet porównał jej wzrost w komentarzu do Kaczyńskiego), to zaczęła wykorzystywać sytuację, że byliśmy tam wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami, by w nasz osobisty konflikt wmieszać osoby postronne: Gdy podeszli do nas inni ludzie, którzy widzieli jak się kłócimy, Gołąb zaczął wołać, że to prowokacja. Towarzyszący mi Tomasz, grzecznie zanegował te wymysły, ale pan, który innych nazywa konfidentem, okazał się dopiero szpiclem i donosicielem, ponieważ zaczął wydzwaniać i skarżyć się do wszystkich, aby mnie nie wpuścili na spotkanie. Sytuacja, gdy pobierałem identyfikator, była wręcz komiczna. Kobieta, bardzo zresztą grzeczna, powiedziała mi, że już miałem jeden zatarg (a pierwszy raz ją w życiu widziałem) i by nie musieli nas wypraszać. Obok stał Gołąb, który nadal pokazywał mnie palcem i groził, że mnie tu nie wpuści. Uderzyłem mu w te palce, bo nie życzyłem sobie by taki mały donosiciel wskazywał mnie publicznie. Gołąb zaczął wołać, że „Tu chodzi o Martę” i by zadzwonić po Marcina. Marcin Osadowski grzecznie poprosił, bym się trzymał z daleka od niego , co mu zapewniłem i pozwolił na nasze wpuszczenie. Gołąb zaczął dzwonić do kolejnej osoby, co trochę mnie zdenerwowało i pokazałem mu środkowy palec i zachęcałem, by dzwonił jeszcze do papieża. Niestety tak, jak kropla drąży skałę, tak mały człowiek osiągnął swój cel, nie bez wsparcia Marty Wacławik, do której w sumie szczerze nic nie miałem. Przedstawili mnie jako zagrożenie dla Kamratów i wroga stowarzyszenia. Wymienili moje nazwisko, nie dając mi szans na obronę. „Jutro będziemy to czyścić”…. Jutro w końcu nadeszło. Zakrawa o absurd dla mnie to, że jeszcze przed całą sytuacją miałem robione zdjęcia z Wojciechem, które zamieszczę, że kiedyś jak jeszcze był mniej popularny uczestniczyłem w jego spotkaniu przy Pomniku Dmowskiego i widziałem go na innych akcjach. Dzięki Tomaszowi, który był bardziej opanowany ode mnie, zostaliśmy by na drugi dzień przedstawić swoje argumenty. Mnie wręcz skręcało z gniewu, że zostałem pomówiony i obrażony publicznie. Posądzony także o brak honoru, a o HONOR tu chodziło, bo obrażony na wiecu, pomimo tego, że byłem jeden nie zamierzałem ustępować gromadzie w walce o swoje dobre imię. Zostawię czytelnikom ocenę, kto tego honoru nie ma, ten kto dąży do rozwiązania prywatnego sporu przez osoby w nim uczestniczące, czy ten kto donosi i próbuje nim zainteresować osoby postronne.

  Na drugi dzień Wojciech Olszański przeprosił mnie i Tomasza, że został wmanipulowany. Wyściskaliśmy się i zrobiliśmy wspólne zdjęcia. Wojciech sam zapowiedział publiczne przeprosiny na swoim nagraniu. Czekałem parę dni, bo zawsze coś wypadało, ale to nagranie jest dowodem, że Wojciech zna maksymę pacta sunt servanda, co zasługuje na uwagę w dzisiejszych czasach, gdzie większość rzuca słowa na wiatr. Na nagraniu jest bardzo dyplomatycznie, nie padają nazwiska osób, które były tu spiritus movens, a jest nim Marta Wacławik i Arkadiusz Gołąb. Padło moje w Polskę, więc chociaż w poście tez wymienię te, którym zawdzięczam tą infamię. Na marginesie, jeszcze nie dawno wspólnie z Martą zapraszaliśmy na marsz do Katowic, jeździliśmy razem lub po prostu spotykaliśmy się na różnych akcjach, bo nigdy nie podpisałem formalnej przynależności do Stowarzyszenia, lecz byłem w nim dla idei, dla działania.

     Oceniając zaprzysiężenie Marty Wacławik do Rady Kamrackiej. Moim zdaniem nadaje się na polityka, a nawet już nim jest. Ci, którzy przynależeli do Stowarzyszenia wiedzą, że za każdym razem mówiła, że z polityką nie chce mieć nic wspólnego. Tak samo mówiła Kwaśniewska, kiedy sondowano szanse jej startu w wyborach prezydenckich: „Nie wiem czy będę startować. Nie jestem politykiem”. Podkreślanie, że się nie jest politykiem, sprawia podniesienie szans oddania głosu, na osobę, która wygłasza tą frazę. Marta potrafi być twarda, jak np. słynna akcja ściągnięcia 10 nowych członków, którzy nie należeli do Stowarzyszenia, by odwołali osobę jej niewygodną. Politycznie, bez względu, czy ktoś jej podsunął ten pomysł czy sama na niego wpadła, to majstersztyk. Więc sądzę,  że sobie poradzi. O innych sprawach, o których słyszałem nie chcę się wypowiadać, co najwyżej proszę osoby, które już nie należą do Stowarzyszenia Polska To MY Sosnowiec, by wypowiedziały się w komentarzu lub w prywatnej wiadomości. Dostaliśmy propozycję założenia własnego stowarzyszenia, by wykorzystać energię tych osób, które opuściły poprzednie. Żartobliwie kolega napisał, że będziemy się nazywać Sosnowiec to nie Marta, ale niestety inny stwierdził, ze nie będzie należał do niczego, co ma „Martę” w nazwie. Choć dla mnie to piękne imię…