Punkt pierwszy:
Zarobki.
Pracuję na kopalni 3 lata. Pensja na kopalni zależy od: stażu
pracy na dole; ilości kursów; rodzaju oddziału, na którym się pracuje
(przewozowy, szybowy, taśmowy, przodkowy, wydobywczy); rodzaju wykonywanej
pracy na danym oddziale (teoretycznie najcięższa i najbardziej ryzykowna praca jest najlepiej
płatna – praktycznie zależy to przede wszystkim od osoby dozoru, która wypisuje
ci tzw. dniówkę i określa, za co mają ci zapłacić). Ostatnio przeczytałem, że
górnik ma średnio 4.6 tysiąca netto, a więc na rękę. Co mogę na ten temat
powiedzieć? Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę, że do tej średniej są
wliczani sztygarzy, nadsztygarzy, a przede wszystkim urzędnicy, których w KHW
jest ponad 600, a którzy możliwe, że nigdy nie widzieli kopalni od wewnątrz, a
więc w ogóle nie zjeżdżają na dół. Niemniej mają zarobki o niebo wyższe, niż
najlepiej opłacany górnik na dole. Jak to wygląda u mnie? W pierwszym miesiącu
pracy na kopalni, za tzw. miesiąc szkoleniowy otrzymałem w granicach 1660
złotych z dodatkiem górniczym. Ponieważ portale mówią wiele o tzw. dodatkach
górniczych, więc odpowiem, że dodatkowo otrzymuję talon na posiłek profilaktyczny,
wtedy gdy się przyjmowałem wynosił on 16.5 złotych za każdy przepracowany
dzień, a obecnie wynosi 18 złotych plus talon na 0.5 litra mleka. Ponieważ
średnio w miesiącu jest 20 dni roboczych, to otrzymujemy prosty rachunek: 1660
złotych wynagrodzenia, plus 330 złotych tzw. kartek żywnościowych, plus 10
litrów mleka, czyli około 20-25 złotych, wychodzi około 2010, 2015 złotych na
rękę. Czy są to kokosy? Oceńcie sami. Przez kolejne dwa miesiące otrzymywałem
dodatek dla nowoprzyjętych i wychodziłem wliczając kartki i mleko, około 2800
złotych. Po odcięciu dodatku i oddelegowaniu na oddział przewozowy, znowu
otrzymywałem pensję w granicach 2000 netto z kartkami. Przez ponad dwa lata
rzadko wychodziłem bez tzw. węgla (pracownikowi kopalni przysługuje deputat w
wysokości 8 ton rocznie, on sam decyduje, czy ma dostać talon na 8 ton, czy też
otrzyma dodatkowe pieniądze do wypłaty) i bez kartek powyżej 2000 tysięcy. Jak
to jest na oddziale wydobywczym, a więc w teorii najlepiej płatnym? Ponieważ krótko na tym oddziale pracuję,
podam dane uzyskane od kolegów, którzy pracują na tym oddziale parę lat:
Średnia płaca ludzi z kilkuletnim stażem bez węgla i kartek,
wynosi….4.6tysiąca?? Zapomnijcie: 2.5 tysiąca złotych netto!!! Jak łatwo
policzyć po doliczeniu kartek i węgla mamy więc zarobek w okolicach 3 tysięcy
złotych na rękę (wypłaty te zamierzam udokumentować tzw. paskami, które
potwierdzają otrzymywane wypłaty, zachęcam was do wysyłania pasków i
zamazywania po prostu danych umożliwiających identyfikację, a więc imię i
nazwisko i ewentualnie numeru stałego). Zatrważającym dla mnie jest fakt, że po
rozmowie z górnikiem, pracującym na kopalni 14 lat, uzyskałem informację, że
kiedyś zarabiał w granicach 3.7 tysiąca na rękę, nie robiąc żadnego weekendu;
ostatnio przerobił dodatkowo 11 wolnych dni (w górnictwie określanych jako tzw.
czerwone) i otrzymał wynagrodzenie 3.3 tysiąca!!! Oczywiście nie podaje się
takich informacji, bo psuły by one sielski obrazek bogatego górnika, z którym
należy walczyć i ograniczyć mu przywileje. Tak, jak powiedziałem, ja raczej
kończę już przygodę z górnictwem, niż zaczynam, ale ponieważ robiłem w tym
zawodzie, widzę jak naprawdę sprawy się mają.
Punkt drugi: Likwidacja suwerenności państwa pod płaszczykiem
walki ze związkami i górniczymi przywilejami jako takimi.
A co powiemy na tzw.
głosy ekspertów, które mówią, że nie opłaca się inwestować polski węgiel i
lepiej dla Polski jest go sprowadzać na przykład z Australii, Rosji czy ze
Stanów Zjednoczonych? Oczywiście ja ekonomii nie kończyłem, ale trzeba być albo
ograniczonym umysłowo, albo działać w złej intencji, by przekonywać naród do takich
rzeczy. Owszem, stosując zabiegi w postaci cen dumpingowych (a więc
sprzedawaniu węgla poniżej kosztów jego wydobycia i sprowadzenia), uzyskujemy
wrażenia o tzw. taniości węgla z zagranicy. Zastanówmy się jednak, czy gdy
zlikwidujemy polskie górnictwo, zamkniemy wszystkie polskie kopalnie czy ten
węgiel sprowadzany z zagranicy nadal będzie taki tani, czy też nagle państwa
eksportujące do nas węgiel nie będą mogły narzucić jakiejkolwiek, choćby
niebotycznej ceny, ponieważ będą miały pewność, że i tak musimy go kupić, bo
nie posiadamy swojego. Gdzie wtedy będą ci, którzy przekonywali nas, że
likwidacja polskiego przemysłu jest dla nas dobra? Co będzie z ich argumentami?
Czy nie jest tak, że państwo, które nic nie produkuje, nie jest już państwem,
bo nie ma suwerenności? Czy nie o to w tym wszystkim chodzi. Zastanówmy się nad
szumem medialnym wobec górników, nad „społeczną walką” z tą rozkapryszona
hołotą (bo takie komentarze możemy najczęściej przeczytać pod tymi artykułami)
w imię rzekomo reszty społeczeństwa i interesu Polaków. Dlaczego nie walczymy
na przykład ze stale rozrastającą się armią urzędników? Walczył z nią na
przykład Donald Tusk, ale walczył tak skutecznie, że ….za jego rządów jeszcze
się rozrosła. Zresztą czegokolwiek nie dotknął się Donald, z czymkolwiek nie
walczył w mediach, to ma się dobrze (wystarczy wspomnieć na przykład walkę z
dopalaczami czy z hazardem). Oczywistym jest, że była to tylko walka medialna,
jeśli ocenić ją po efekcie pracy, który bardziej przypomina efekt hydry, gdzie po
odcięciu jednej z jej głów, odrastały trzy. Niestety Donald Tusk w niczym nie
przypomina mitycznego Heraklesa i nie jest w stanie zgładzić hydry lub po
prostu nigdy tego nie chciał.
Kończąc póki, co
temat bajecznych zarobków w górnictwie (dosłownie bajecznych, bo górnik
godziwie zarabia jedynie w bajkach opowiadanych przez rządzących i ich
pseudo-ekspertów), proszę Cię jedynie czytelniku, który najprawdopodobniej ma
niewiele wspólnego z górnictwem, abyś każdy artykuł, każdą informację podawaną
przez portale czy telewizje postarał się zweryfikować, zastanowić się czy
rzeczywiście jest tak jak podają. Najlepiej zastosować tu formułę qui bono?, a
więc komu to przynosi korzyść, komu podanie tej informacji zaszkodzi, a co
zyska na tym podający lub ten, który zleca podawanie tej informacji.
P.S. W ciągu paru
dni postaram się zamieścić kilka przykładowych pasków, gdzie widać będzie
czarno na białym, ile naprawdę zarabia górnik. Z górniczym (jeszcze póki co)
pozdrowieniem, Szczęść Boże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz