piątek, 14 listopada 2014

Rzetelne dane o zarobkach w górnictwie prosto od górnika.

  Od dłuższego czasu na portalach internetowych trwa swoisty boom informacji o zarobkach w górnictwie. Zarobki te zazwyczaj są określane epitetem „rzetelne”, „prawdziwe” i podobnymi określeniami, aby jeszcze bardziej uprawomocnić przekaz o swoistym górniczym Eldorado. Najbardziej irytującym jest dla mnie fakt, że średnio co tydzień obserwuję podwyżki tych zarobków. Niestety, jako pracownik jednej z kopalń KHW, nie obserwuję ich w rzeczywistości, a więc w wysokości mojej pensji, którą pobieram, a jedynie na portalach internetowych. A to na portalu Wirtualna Polska (notabene reklamującym się hasłem „Dzieje się w Polsce…”, a kiedy kilka tysięcy osób, nie tylko pracowników kopalni Kazimierz-Juliusz, szło w wiecu w obronie kopalni i przeciw polityce obecnego rządu nie wspomnieli o tym ani słowem, bo widocznie Sosnowiec leży za granicą, jak śmieją się w Katowicach), a to na Interii lub na Onecie. Widać wręcz swoistą rywalizację tych portali w dyscyplinie, która ma ukazywać jak świetnie i kolorowo mają górnicy. Wiadomo, niebotyczne pensje oscylujące w granicach 5.5-7.5 tysiąca brutto (podaję tu oczywiście pensje podane przez portale internetowe, jako tzw. średnia płaca w górnictwie), a to przywileje odejścia na emeryturę po zaledwie (?!) 25 latach pracy dołowej, a to Barbórka, 14-stka, deputat węglowy. Czy naprawdę w górnictwie jest tak kolorowo? Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie drugie dno kryje się w tych notorycznie powtarzanych informacjach, w tych szachowaniach wypowiedziami tzw. ekspertów? Chciałbym, abyście poświęcili trochę czasu na przeczytanie tych paru informacji podawanych nie przez ludzi, którzy z kopalnią nie mają nic wspólnego, a przez tego, który tam pracuje, choć jako, że kończy tą przygodę i nie liczy na emeryturę po 25 latach postara się być obiektywny.

   Punkt pierwszy: Zarobki.

Pracuję na kopalni 3 lata. Pensja na kopalni zależy od: stażu pracy na dole; ilości kursów; rodzaju oddziału, na którym się pracuje (przewozowy, szybowy, taśmowy, przodkowy, wydobywczy); rodzaju wykonywanej pracy na danym oddziale (teoretycznie najcięższa i  najbardziej ryzykowna praca jest najlepiej płatna – praktycznie zależy to przede wszystkim od osoby dozoru, która wypisuje ci tzw. dniówkę i określa, za co mają ci zapłacić). Ostatnio przeczytałem, że górnik ma średnio 4.6 tysiąca netto, a więc na rękę. Co mogę na ten temat powiedzieć? Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę, że do tej średniej są wliczani sztygarzy, nadsztygarzy, a przede wszystkim urzędnicy, których w KHW jest ponad 600, a którzy możliwe, że nigdy nie widzieli kopalni od wewnątrz, a więc w ogóle nie zjeżdżają na dół. Niemniej mają zarobki o niebo wyższe, niż najlepiej opłacany górnik na dole. Jak to wygląda u mnie? W pierwszym miesiącu pracy na kopalni, za tzw. miesiąc szkoleniowy otrzymałem w granicach 1660 złotych z dodatkiem górniczym. Ponieważ portale mówią wiele o tzw. dodatkach górniczych, więc odpowiem, że dodatkowo otrzymuję talon na posiłek profilaktyczny, wtedy gdy się przyjmowałem wynosił on 16.5 złotych za każdy przepracowany dzień, a obecnie wynosi 18 złotych plus talon na 0.5 litra mleka. Ponieważ średnio w miesiącu jest 20 dni roboczych, to otrzymujemy prosty rachunek: 1660 złotych wynagrodzenia, plus 330 złotych tzw. kartek żywnościowych, plus 10 litrów mleka, czyli około 20-25 złotych, wychodzi około 2010, 2015 złotych na rękę. Czy są to kokosy? Oceńcie sami. Przez kolejne dwa miesiące otrzymywałem dodatek dla nowoprzyjętych i wychodziłem wliczając kartki i mleko, około 2800 złotych. Po odcięciu dodatku i oddelegowaniu na oddział przewozowy, znowu otrzymywałem pensję w granicach 2000 netto z kartkami. Przez ponad dwa lata rzadko wychodziłem bez tzw. węgla (pracownikowi kopalni przysługuje deputat w wysokości 8 ton rocznie, on sam decyduje, czy ma dostać talon na 8 ton, czy też otrzyma dodatkowe pieniądze do wypłaty) i bez kartek powyżej 2000 tysięcy. Jak to jest na oddziale wydobywczym, a więc w teorii najlepiej płatnym?  Ponieważ krótko na tym oddziale pracuję, podam dane uzyskane od kolegów, którzy pracują na tym oddziale parę lat: Średnia płaca ludzi z kilkuletnim stażem bez węgla i kartek, wynosi….4.6tysiąca?? Zapomnijcie: 2.5 tysiąca złotych netto!!! Jak łatwo policzyć po doliczeniu kartek i węgla mamy więc zarobek w okolicach 3 tysięcy złotych na rękę (wypłaty te zamierzam udokumentować tzw. paskami, które potwierdzają otrzymywane wypłaty, zachęcam was do wysyłania pasków i zamazywania po prostu danych umożliwiających identyfikację, a więc imię i nazwisko i ewentualnie numeru stałego). Zatrważającym dla mnie jest fakt, że po rozmowie z górnikiem, pracującym na kopalni 14 lat, uzyskałem informację, że kiedyś zarabiał w granicach 3.7 tysiąca na rękę, nie robiąc żadnego weekendu; ostatnio przerobił dodatkowo 11 wolnych dni (w górnictwie określanych jako tzw. czerwone) i otrzymał wynagrodzenie 3.3 tysiąca!!! Oczywiście nie podaje się takich informacji, bo psuły by one sielski obrazek bogatego górnika, z którym należy walczyć i ograniczyć mu przywileje. Tak, jak powiedziałem, ja raczej kończę już przygodę z górnictwem, niż zaczynam, ale ponieważ robiłem w tym zawodzie, widzę jak naprawdę sprawy się mają.

Punkt drugi: Likwidacja suwerenności państwa pod płaszczykiem walki ze związkami i górniczymi przywilejami jako takimi.

  A co powiemy na tzw. głosy ekspertów, które mówią, że nie opłaca się inwestować polski węgiel i lepiej dla Polski jest go sprowadzać na przykład z Australii, Rosji czy ze Stanów Zjednoczonych? Oczywiście ja ekonomii nie kończyłem, ale trzeba być albo ograniczonym umysłowo, albo działać w złej intencji, by przekonywać naród do takich rzeczy. Owszem, stosując zabiegi w postaci cen dumpingowych (a więc sprzedawaniu węgla poniżej kosztów jego wydobycia i sprowadzenia), uzyskujemy wrażenia o tzw. taniości węgla z zagranicy. Zastanówmy się jednak, czy gdy zlikwidujemy polskie górnictwo, zamkniemy wszystkie polskie kopalnie czy ten węgiel sprowadzany z zagranicy nadal będzie taki tani, czy też nagle państwa eksportujące do nas węgiel nie będą mogły narzucić jakiejkolwiek, choćby niebotycznej ceny, ponieważ będą miały pewność, że i tak musimy go kupić, bo nie posiadamy swojego. Gdzie wtedy będą ci, którzy przekonywali nas, że likwidacja polskiego przemysłu jest dla nas dobra? Co będzie z ich argumentami? Czy nie jest tak, że państwo, które nic nie produkuje, nie jest już państwem, bo nie ma suwerenności? Czy nie o to w tym wszystkim chodzi. Zastanówmy się nad szumem medialnym wobec górników, nad „społeczną walką” z tą rozkapryszona hołotą (bo takie komentarze możemy najczęściej przeczytać pod tymi artykułami) w imię rzekomo reszty społeczeństwa i interesu Polaków. Dlaczego nie walczymy na przykład ze stale rozrastającą się armią urzędników? Walczył z nią na przykład Donald Tusk, ale walczył tak skutecznie, że ….za jego rządów jeszcze się rozrosła. Zresztą czegokolwiek nie dotknął się Donald, z czymkolwiek nie walczył w mediach, to ma się dobrze (wystarczy wspomnieć na przykład walkę z dopalaczami czy z hazardem). Oczywistym jest, że była to tylko walka medialna, jeśli ocenić ją po efekcie pracy, który bardziej przypomina efekt hydry, gdzie po odcięciu jednej z jej głów, odrastały trzy. Niestety Donald Tusk w niczym nie przypomina mitycznego Heraklesa i nie jest w stanie zgładzić hydry lub po prostu nigdy tego nie chciał.

   Kończąc póki, co temat bajecznych zarobków w górnictwie (dosłownie bajecznych, bo górnik godziwie zarabia jedynie w bajkach opowiadanych przez rządzących i ich pseudo-ekspertów), proszę Cię jedynie czytelniku, który najprawdopodobniej ma niewiele wspólnego z górnictwem, abyś każdy artykuł, każdą informację podawaną przez portale czy telewizje postarał się zweryfikować, zastanowić się czy rzeczywiście jest tak jak podają. Najlepiej zastosować tu formułę qui bono?, a więc komu to przynosi korzyść, komu podanie tej informacji zaszkodzi, a co zyska na tym podający lub ten, który zleca podawanie tej informacji.

   P.S. W ciągu paru dni postaram się zamieścić kilka przykładowych pasków, gdzie widać będzie czarno na białym, ile naprawdę zarabia górnik. Z górniczym (jeszcze póki co) pozdrowieniem, Szczęść Boże

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz