Jest to opowieść apokryficzna, opowieść
niewłączona do oficjalnego kanonu biblijnego, której skrótowa wersja figuruje w
Ewangelii według świętego Mateusza w rozdziale 14, w wersetach 23-34. W tym
fragmencie Ewangelii dowiadujemy się, że Jezus samotnie modlił się na górze, a
tymczasem Apostołowie zostali w łodzi, która była znoszona przez wiatr i
oddaliła się bardzo od brzegu. Rozpętała się też wichura. Mimo to Jezus
przyszedł po wodzie do swych uczniów, którzy widząc Go, nie poznawali swego
nauczyciela, bo nie pozwalał im na to ich rozsądek. Jakże to, po wodzie chodzi?
Myśleli, że to zjawa. "To ja, nie bójcie się" -- odezwał się do nich
Jezus. Na co późniejszy święty, rybak Piotr odpowiedział „Panie, jeśli to ty,
każ mi przyjść do siebie po wodzie”. Jezus powiedział "Przyjdź" i
Piotr zaczął chodzić po wodzie, ale popełnił podobny błąd, jak Orfeusz, który
odwrócił się sprawdzić, czy za nim idzie Eurydyka, gdy wracali z Hadesu, tak
odważny rybak, zaczął się rozglądać po wodzie i zobaczył, jak wielka jest
wichura, więc stracił swego ducha i ...zaczał się topić. Zaczynał wzywać
pomocy, którą dostał od Jezusa. "Człowieku małej wiary, czemu
zwątpiłeś?". w tym miejscu oficjalnie kończy się ta historia, lecz
ewangelie gnostyczne, podają, że zdarzyło się coś tam jeszcze. Nagle uczniowie
,a z nimi Jezus zobaczyli siwego jegomościa w okularach i futurystycznym, jak
na owe czasy stroju, bo garniturze, który bez problemu spacerował po falach,
które przemogły rybaka Piotra. Jezus udzielił w tym momencie apostołom
profetycznego widzenia i bez trudu go rozpoznali. "Zbrodniarz!!",
"Morderca", to tylko najłagodniejsze określenia, jakie w tej chwili
im się wyrwało. "Ten, który niczym Herod, zabija dzieci każąc je szczepić,
by zarobić srebrniki" i tym podobne. Ale najbardziej "najeżdżał"
na niego PIotr, a głównie z powodu zazdrości. W końcu nie wytrzymał i zapytał
Jezusa: Panie, Mistrzu, jestem małej wiary, powiadasz, ale czy ten przestępca,
bez czci i wiary, czy on mocniej wierzący jest ode mnie? Jakże to możliwe o
dobry Jezu? Jezus spojrzał w kierunku Niedzielskiego i potem na uczniów, a
potem znowu na Niedzielskiego i uśmiechnał się lekko, ale niezbyt miło. Nie
powiedział jednak, ni słowa. Piotr, ponowił pytanie, w końcu zniecierpliwiony
Jezus, zakrzyknął w kierunku Piotra, ale mówił bardziej pieszczotliwie:
Piotrze, Piotrze nie o wiarę tu chodzi, a o prawo. Piotr jeszcze bardziej
zbaraniał. Jakie to prawo, skoro ten człowiek łamie prawo boskie i ludzkie?
Jakie to prawo, Jezu?! Proszę , musisz mi wyjawić. Jezus spojrzał na swojego najwierniejszego
ucznia, w końcu odpowiedział: Chodzi o prawo, że nawet Bóg, powinien
przynajmniej z założenia przestrzegać praw, które sam stworzył. Piotrze tu
chodzi o prawo ziemskie, prawa fizyki. A widząc, że Piotr robi minę, jeszcze
mniej rozumną, znowu obdarzył Apostołów zdolnością profetyczną i dokończył swą
mowę: CO MA WISIEĆ , NIE UTONIE!! Apostołowie uśmiechnęli się teraz szeroko....
Oto i cała historia.
sobota, 12 lutego 2022
O chodzeniu po wodzie, Niedzielskim i prawach fizyki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz