Lustrator Mainstreamu
piątek, 8 września 2023
W obronie TVN-u lub przeciw obłudzie PiS-u.
wtorek, 28 lutego 2023
O "biedzie" Ukraińców i niesprawiedliwym ich traktowaniu.
środa, 22 lutego 2023
O zmianach w naszej mentalności, na przykładzie zmian podejścia do robaków
środa, 8 lutego 2023
Szybka terapia antystereotypowa.
wtorek, 27 września 2022
Ukraińskie przystanki w Polsce.
Jestem przeciwnikiem wojny, nigdy nie byłem fanem Putina, nie
przemawiała do mnie kwestia "wyjaśnienia
""katastrofy"" " smoleńskiej, ale mam dość
mainstreamowej propagandy dotyczącej Ukrainy. Te same media jeszcze nie dawno ostrzegały,
że jak się większość Polaków nie zaszczepi, to będą umierać. W kwietniu miało
być apogeum zgonów, kasandryczne przepowiednie wygłaszał Horban, że Stadion
Narodowy nie starczy, by pomieścić złowki. i co? wpuściliśmy, Ukraińców, którzy
się zaszczepili oficjalnie między 12 a 15 procent i....pandemia zniknęła. O
drenażu polskiego systemu socjalnego przez rozdawnictwo obywatelom Ukrainy
trzeba nagrać kolejny materiał, w każdym bądź razie 25 września 2017 roku Petro
Poroszenko (w oczach mainstreamu przyjaciel Polski) podpisał ukraińską ustawę
oświatową, która praktycznie uniemożliwia naukę w innym języku, niż ukraińskim
na Ukrainie. Tymczasem u nas trwa ukrainizacja, nawet powiedziałbym
hura-ukrainizacja w najlepsze.
poniedziałek, 5 września 2022
Reminiscencja z 29 czerwca. Prezes Stowarzyszenia Polska to my Sosnowiec i jej nie -przemowa.
Na wesoło albo z przymrużeniem oka:
Dnia 25
czerwca był zorganizowany marsz Dmowski na Zamek, który był wieńczony
przemówieniami na Placu Zamkowych zaproszonych gości (m.in. Brown, Karpowicz,
RYbak , Gustowski i inni), Wśród zaprosoznych prelegentów była między innymi
prezeska Stowarzyszenia Polska To My Sosnowiec Marta Wacławik.
Stała pod
kolumną , studiując swoją karteczkę i czekając na swoje dopuszczenie do głosu.
Z niewiadomych przyczyn Marcin Osadowski nie mógł odczytać się nazwiska, a
chwilę później OGŁOSZONO KONIEC ZGROMADZENIA.
To nie-przemówienie
Marty Wacławik zwiększyło jej popularność, ponieważ zarówno jej zwolennicy, jak
i przeciwnicy (do których można choćby zaliczyć usuniętych przez nią członków i
viceprezesów) organizują kolejne spotkania, na których Marta ma nie przemawiać.
z tego,
co wiem najbliższe takie spotkanie będzie jutro pod Urzędem Miejskim o 15.
Marta ma na nim nie przemawiać. Zapraszamy serdecznie, abyście mogli jej nie
posłuchać.
Jeżęli Wy też chcielibyście zaprosić Martę, by
nie przemawiała, zaproponujcie miejsce i czas. Podobno w najbliższym czasie
(termin do uzgodnienia) Marta ma nie przemawiać w polskim Sejmie.
Wojciech Olszański przeprasza Bartosza Wojcieszaka. Relacja z Grunwaldu bezpośrednio od obrażonego...
Jablonowski przeprasza Bartosza Wojcieszaka
Postaram się tu opisać sine
ira et studio całą sytuację jaka miała miejsce na Grunwaldzie. Otóż kilka
tygodni temu napisałem zabawny post o Prezes Stowarzyszenia Polska to my
Sosnowiec, Marcie Wacławik. Post zaczynał się tekstem "na wesoło albo z przymrużeniem
oka". Opisałem tam, jak Marta nie przemawiała (dosłownie) na zgromadzeniu
Dmowski na zamek. Post bez zmian dostępny na moim profilu. Nagle okazało się,
że żartobliwym postem "zdradziłem narodowców" albo że "jestem
konfidentem". Osoby, które likowały tego typu posty dostały grzeczne
zapytanie, w którym miejscu na kogoś doniosłem, między innymi Arkadiusz Gołąb.
Osoba ta potwierdziła, że jestem konfidentem. Odesłałem ją do słownika i
powiedziałem, że za te słowa powinna dostać w mordę. Na Grunwaldzie wyżej
wymieniony osobnik został przeze mnie zauważony, więc postępując honorowo (co
zakrawa na absurd, bo właśnie o brak honoru zostałem pomówiony i niesłusznie
oskarżony na ognisku
kamrackim przez znanego mi Wojciecha Olszańskiego, który tak samo mnie już
kilkukrotnie mógł widzieć i ze mną rozmawiać, ale nie znał mnie niestety z
nazwiska, które poszło w eter na całą Polskę za sprawą Marty Wacławik i
wspomnianego Gołębia) chwyciłem go za kark i zapraszałem na rozmowę na temat
znaczenia rzucanych słów. Niestety osoba ta nie dość, że nie chciała rozmawiać
honorowo, choć przyznaję jest ona ode mnie mniejsza (ktoś nawet porównał jej
wzrost w komentarzu do Kaczyńskiego), to zaczęła wykorzystywać sytuację, że
byliśmy tam wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami, by w nasz osobisty
konflikt wmieszać osoby postronne: Gdy podeszli do nas inni ludzie, którzy
widzieli jak się kłócimy, Gołąb zaczął wołać, że to prowokacja. Towarzyszący mi
Tomasz, grzecznie zanegował te wymysły, ale pan, który innych nazywa
konfidentem, okazał się dopiero szpiclem i donosicielem, ponieważ zaczął
wydzwaniać i skarżyć się do wszystkich, aby mnie nie wpuścili na spotkanie.
Sytuacja, gdy pobierałem identyfikator, była wręcz komiczna. Kobieta, bardzo
zresztą grzeczna, powiedziała mi, że już miałem jeden zatarg (a pierwszy raz ją
w życiu widziałem) i by nie musieli nas wypraszać. Obok stał Gołąb, który nadal
pokazywał mnie palcem i groził, że mnie tu nie wpuści. Uderzyłem mu w te palce,
bo nie życzyłem sobie by taki mały donosiciel wskazywał mnie publicznie. Gołąb
zaczął wołać, że „Tu chodzi o Martę” i by zadzwonić po Marcina. Marcin
Osadowski grzecznie poprosił, bym się trzymał z daleka od niego , co mu
zapewniłem i pozwolił na nasze wpuszczenie. Gołąb zaczął dzwonić do kolejnej
osoby, co trochę mnie zdenerwowało i pokazałem mu środkowy palec i zachęcałem,
by dzwonił jeszcze do papieża. Niestety tak, jak kropla drąży skałę, tak mały
człowiek osiągnął swój cel, nie bez wsparcia Marty Wacławik, do której w sumie
szczerze nic nie miałem. Przedstawili mnie jako zagrożenie dla Kamratów i wroga
stowarzyszenia. Wymienili moje nazwisko, nie dając mi szans na obronę. „Jutro
będziemy to czyścić”…. Jutro w końcu nadeszło. Zakrawa o absurd dla mnie to, że
jeszcze przed całą sytuacją miałem robione zdjęcia z Wojciechem, które
zamieszczę, że kiedyś jak jeszcze był mniej popularny uczestniczyłem w jego
spotkaniu przy Pomniku Dmowskiego i widziałem go na innych akcjach. Dzięki Tomaszowi,
który był bardziej opanowany ode mnie, zostaliśmy by na drugi dzień przedstawić
swoje argumenty. Mnie wręcz skręcało z gniewu, że zostałem pomówiony i obrażony
publicznie. Posądzony także o brak honoru, a o HONOR tu chodziło, bo obrażony
na wiecu, pomimo tego, że byłem jeden nie zamierzałem ustępować gromadzie w
walce o swoje dobre imię. Zostawię czytelnikom ocenę, kto tego honoru nie ma,
ten kto dąży do rozwiązania prywatnego sporu przez osoby w nim uczestniczące,
czy ten kto donosi i próbuje nim zainteresować osoby postronne.
Na drugi dzień
Wojciech Olszański przeprosił mnie i Tomasza, że został wmanipulowany.
Wyściskaliśmy się i zrobiliśmy wspólne zdjęcia. Wojciech sam zapowiedział
publiczne przeprosiny na swoim nagraniu. Czekałem parę dni, bo zawsze coś
wypadało, ale to nagranie jest dowodem, że Wojciech zna maksymę pacta sunt
servanda, co zasługuje na uwagę w dzisiejszych czasach, gdzie większość rzuca
słowa na wiatr. Na nagraniu jest bardzo dyplomatycznie, nie padają nazwiska
osób, które były tu spiritus movens, a jest nim Marta Wacławik i Arkadiusz
Gołąb. Padło moje w Polskę, więc chociaż w poście tez wymienię te, którym
zawdzięczam tą infamię. Na marginesie, jeszcze nie dawno wspólnie z Martą
zapraszaliśmy na marsz do Katowic, jeździliśmy razem lub po prostu spotykaliśmy
się na różnych akcjach, bo nigdy nie podpisałem formalnej przynależności do
Stowarzyszenia, lecz byłem w nim dla idei, dla działania.
Oceniając
zaprzysiężenie Marty Wacławik do Rady Kamrackiej. Moim zdaniem nadaje się na
polityka, a nawet już nim jest. Ci, którzy przynależeli do Stowarzyszenia
wiedzą, że za każdym razem mówiła, że z polityką nie chce mieć nic wspólnego.
Tak samo mówiła Kwaśniewska, kiedy sondowano szanse jej startu w wyborach
prezydenckich: „Nie wiem czy będę startować. Nie jestem politykiem”.
Podkreślanie, że się nie jest politykiem, sprawia podniesienie szans oddania
głosu, na osobę, która wygłasza tą frazę. Marta potrafi być twarda, jak np.
słynna akcja ściągnięcia 10 nowych członków, którzy nie należeli do
Stowarzyszenia, by odwołali osobę jej niewygodną. Politycznie, bez względu, czy
ktoś jej podsunął ten pomysł czy sama na niego wpadła, to majstersztyk. Więc
sądzę, że sobie poradzi. O innych sprawach, o których słyszałem nie
chcę się wypowiadać, co najwyżej proszę osoby, które już nie należą do
Stowarzyszenia Polska To MY Sosnowiec, by wypowiedziały się w komentarzu lub w
prywatnej wiadomości. Dostaliśmy propozycję założenia własnego stowarzyszenia,
by wykorzystać energię tych osób, które opuściły poprzednie. Żartobliwie kolega
napisał, że będziemy się nazywać Sosnowiec to nie Marta, ale niestety inny
stwierdził, ze nie będzie należał do niczego, co ma „Martę” w nazwie. Choć dla
mnie to piękne imię…